Szef Toyoty: „Jeden elektryk zanieczyszcza środowisko jak trzy hybrydy”. Zaskoczeni? 

Toyota
Toyota
Źródło: Pixabay
Elektryki? Dla wielu to przyszłość motoryzacji. Dla Akio Toyody, prezesa rady nadzorczej Toyoty, raczej droga donikąd. Szef jednej z największych firm motoryzacyjnych na świecie kolejny raz skrytykował samochody elektryczne, porównując ich wpływ na środowisko do... trzykrotnie większego niż w przypadku hybryd. 

W wypowiedzi szeroko komentowanej w międzynarodowych mediach motoryzacyjnych Toyoda stwierdził, że „9 milionów elektryków zanieczyszcza środowisko w takim samym stopniu, jak 27 milionów hybryd”. To wyliczenie nie pochodzi z powietrza — Toyoda powołuje się na emisję dwutlenku węgla powiązaną z produkcją energii elektrycznej, którą trzeba zużyć do ładowania BEV-ów, czyli elektryków na baterie . 

Jego zdaniem realna neutralność klimatyczna to nie tylko sprawa samego napędu, ale też całkowitego bilansu energetycznego. A ten, w przypadku samochodów elektrycznych, może się różnić w zależności od tego, z czego w danym kraju pochodzi prąd. W Japonii czy Polsce, gdzie energetyka wciąż opiera się w dużej mierze na węglu i gazie, prąd dla elektryka ma sporą „emisyjną metkę”. 

Wielka strategia czy marketingowa szarża? 

Akio Toyoda jest znany z umiarkowanego entuzjazmu wobec rewolucji elektrycznej. Od lat forsuje wizję różnorodności napędów – BEV, hybrydy, wodór, e-paliwa – a nie jedno, jedyne rozwiązanie dla wszystkich . Zamiast stawiać wszystko na baterie, Toyota od lat rozwija napędy hybrydowe i promuje je jako bardziej zrównoważone. Nic dziwnego – to właśnie hybrydy przyniosły firmie globalny sukces i miliardy dolarów zysku. 

Nie brakuje głosów, że krytyka Toyody to po prostu obrona status quo. Toyota długo opóźniała rozwój klasycznych elektryków, stawiając niemal wyłącznie na hybrydy. Dopiero niedawno zapowiedziała ofensywę BEV-ów, ale nadal traktuje je raczej jako jeden z wielu wariantów. 

Gdzie leży prawda? 

Eksperci przypominają, że ocena wpływu elektryków na środowisko to temat złożony. Rzeczywiście, w krajach o brudnej energetyce ich „śladem węglowym” można się spierać. Ale w regionach, gdzie większość energii pochodzi z OZE, samochody elektryczne wypadają znacznie lepiej od spalinowych i hybrydowych konkurentów. 

Czy Toyoda ma rację? A może po prostu nie ma innego wyjścia, jak bronić swojej firmy, której trzon produkcji stanowią hybrydy? Ostatecznie decyzja i tak należy do klientów. 

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości