18 lipca 2024 roku odbyło się głosowanie, które wyłoniło nową przewodniczącą Komisji Europejskiej. A właściwie nową-starą, bo po raz drugi z rzędu tę funkcję będzie sprawować Ursula von der Leyen. Na początku drugiej kadencji niemiecka polityczka zadeklarowała, że zamierza utrzymać cele dotyczące neutralności klimatycznej samochodów, w tym decyzję UE dotyczącą zakazu rejestrowania od 2035 roku nowych aut z silnikami spalinowymi.
Zakaz rejestracji aut spalinowych w UE po 2035 roku
Ta kontrowersyjna decyzja jest efektem przyjętego w marcu 2023 roku rozporządzenia Rady Unii Europejskiej, które zakłada wprowadzenie bardziej rygorystycznych norm dotyczących emisji dwutlenku węgla przez samochody osobowe i dostawcze. Nowe przepisy zakładają 55 proc. redukcję emisji dwutlenku węgła dla nowych samochodów osobowych i 50 proc. dla nowych samochodów dostawczych w latach 2030-2034 w porównaniu z poziomami z 2021 r. oraz 100 proc. redukcję emisji CO2 dla obu tych segmentów rynku od 2035 roku. To w praktyce oznacza wprowadzenie od tej daty zakazu rejestrowania w UE nowych aut spalinowych.
Polska jako jedyna była przeciw
W głosowaniu za przyjęciem tych regulacji opowiedziały się 23 państwa. Bułgaria, Włochy i Rumunia wstrzymały się od głosu, a jedynym krajem, który głosował przeciw wprowadzeniu zakazu rejestracji nowych aut spalinowych od 2035 roku była Polska.
Czy zakaz na pewno wejdzie w życie?
Zapowiedzi przewodniczącej Komisji Europejskiej nie oznacza jednak, że klamka zapadła i proponowany zakaz wejdzie w życie. Niedawno pojawiła się informacja o dokumencie powstałym na spotkaniu przedstawicieli Europejskiej Partii Ludowej (najliczniejszej w Parlamencie Europejskim). Zapisano w nim – jak dowiedziała się agencja Reuters – „zmianę przepisów dotyczących zasad redukcji emisji CO2 przez nowe samochody osobowe i dostawcze, tak aby umożliwić korzystanie z alternatywnych paliw o zerowej emisji po roku 2035 r.”. Co to oznacza? Obecne plany zakładają, że po wspomnianym terminie będzie można rejestrować samochody spalinowe z zastrzeżeniem, że mają się one poruszać dzięki paliwom zeroemisyjnym, a więc w praktyce – syntetycznym. Rok temu, gdy wprowadzano te przepisy, wydawało się, że będzie to korzystne głównie dla producentów supersamochodów, takich jak Ferrari czy Lamborghini. Jednakże ostatnie wydarzenia zmieniły sytuację. Mimo wcześniejszych deklaracji producentów, że syntetyczne paliwa nie zmienią ich planów na rzecz produkcji samochodów elektrycznych, obecnie wielu z nich zmienia swoje strategie.
Zobacz także:
- Nowy obowiązek dla instalacji LPG. Bez tego nie będzie przeglądu?
- Elektryczne motocykle? Nie! Wolimy te spalinowe
- Zaczynał życie jako wojskowa ciężarówka, a teraz jest ekstremalnym kamperem
Autor: MM
Źródło: IBRM Samar
Źródło zdjęcia głównego: Pixabay