Dekada manipulacji
W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że wszystkie cztery marki należące dziś do koncernu Stellantis stosowały nielegalne oprogramowanie co najmniej od 2009 r., a w nowszych generacjach – od 2014 r. – skala manipulacji była już powszechna.
Kiedy silnik kłamie
Tzw. defeat device rozpoznawał laboratoryjny cykl pomiarowy i chwilowo obniżał dawkę paliwa, by sztucznie zredukować NOx. W normalnej jeździe sterownik wracał do standardowych ustawień, a rzeczywista emisja była wielokrotnie wyższa od deklaracji.
Pozew zbiorowy i widmo odszkodowań
Proces zainicjowały trzy holenderskie organizacje konsumenckie. Choć wyrok jest na razie częściowy i nie przesądza wypłat, prawnicy szacują, że ewentualne rekompensaty mogą sięgnąć tysięcy euro za pojazd.
Stellantis kontratakuje
Koncern twierdzi, że wszystkie jego auta spełniają normy i zapowiada „odpowiednie kroki prawne”, by podważyć „błędne ustalenia” sądu. Podobną strategię obrony PSA stosowało już we Francji i we Włoszech.
Echo afery Volkswagena
Holenderski wyrok natychmiast przywołał wspomnienia „Dieselgate”. W 2015 r. Volkswagen przyznał się do podobnych manipulacji, co kosztowało grupę ponad 31 mld euro w grzywnach i odszkodowaniach i na lata zmieniło obraz branży.
Zobacz także:
- Hybrydy są droższe, a nie muszą - czy producenci nas naciągają?
- Jeep Compass – będzie też elektryczny
- Volkswagen Grand California 683 – nowoczesny kamper produkowany w Polsce
Źródło zdjęcia głównego: iStockphoto