Jak ujawnia agencja Reuters, firmy stosowały sprytny zabieg z polisami ubezpieczeniowymi, by „na papierze” zwiększyć liczbę sprzedanych aut i poprawić swój wizerunek rynkowy.
Sprzedaż tylko na papierze – kluczem były ubezpieczenia
Firmy rejestrowały sprzedaż samochodów na podstawie zawartych polis ubezpieczeniowych, mimo że faktycznie pojazdy nie trafiały do klientów końcowych. Dzięki temu miesięczne raporty sprzedaży wyglądały znacznie lepiej niż wskazywała rzeczywistość – co miało znaczenie zarówno wizerunkowe, jak i inwestycyjne.
Zeekr i Neta już się tłumaczą, ale niesmak pozostał
Obie firmy próbują teraz łagodzić sytuację, przekonując, że wszystko odbywało się zgodnie z lokalnymi przepisami, a intencją nie było wprowadzanie w błąd. Trudno jednak nie zauważyć, że proceder ten dawał im nieuczciwą przewagę nad konkurencją.
„Pompowanie wyników” w praktyce – liczby mówią same za siebie
Według źródeł Reutersa, liczba ubezpieczonych pojazdów Zeekr i Neta była o dziesiątki procent wyższa niż liczba realnie zarejestrowanych i odebranych przez klientów aut. Tymczasem takie dane były używane do raportów dla inwestorów i mediów branżowych.
Sprawa może mieć szersze konsekwencje
Afera wywołała poruszenie nie tylko w Chinach, ale też wśród zagranicznych obserwatorów rynku. W obliczu rosnącej obecności chińskich marek w Europie, takie praktyki budzą uzasadnione pytania o wiarygodność danych i uczciwą konkurencję.
Zobacz także:
- Kontrole na granicach
- Chińskie koncerny motoryzacyjne pod lupą. Czy zawyżały wyniki sprzedaży?
- Nowoczesny fotoradar w Niemczech wykrywa kierowców z telefonem w ręku
Autor: MM
Źródło zdjęcia głównego: Unsplash