CAFE – co to jest i jak wpłynie na rynek motoryzacyjny w Europie?
Kolejne unijne regulacje dotyczące ograniczania emisji dwutlenku węgla przez samochody spalinowe zdecydowanie nie ułatwiają funkcjonowania firmom motoryzacyjnym na naszym kontynencie. I choć auta elektryczne nie sprzedają się tak, jak chcieliby tego ich włodarze, to Unia Europejska nieszczególnie jest chętna na ustępstwa w tej kwestii. W 2025 roku zacznie obowiązywać nowa, bardziej restrykcyjna niż poprzednio, wersja programu CAFE, czyli Clean Air For Europe. Program zakłada promowanie produkcji aut nisko- i zeroemisyjnych i w jego myśl każdy producent będzie musiał osiągnąć średnią emisję w gamie na poziomie 94 g CO2/km. Jeśli tego nie zrobi, będzie musiał zapłacić wysokie kary, które znacząco (nawet o 20%) mogą podnieść ceny i tak już drogich nowych samochodów.
Stellantis i jego strategia wobec CAFE
Każdy producent samochodów, który chce sprzedawać swoje pojazdy w Europie, musi się zastanowić, w jaki sposób spełnić wymagania opisywanej dyrektywy. I swoją strategią na ten temat podzielił się właśnie wspomniany Stellantis. Jean-Philippe Imparato (dotychczasowy szef Alfa Romeo, a niebawem całego koncernu, następca udającego się na emeryturę Carlosa Tavaresa) zapowiedział, że jeśli popyt na samochody elektryczne utrzyma się na dotychczasowym, niskim poziomie – a nic nie wskazuje, aby miało być inaczej – to koncern ograniczy produkcję aut spalinowych. Docelowo proporcja samochodów elektrycznych i spalinowych wśród należących do koncernu marek ma wynosić ok. 24%-76%. Trzeba przyznać, że jest to pomysł co najmniej odważny, ponieważ opiera się na założeniu, że jeśli klient nie znajdzie w ofercie Peugeota, Citroena, Opla albo Fiata (lub którejś z innych marek należących do koncernu) właściwego dla siebie auta spalinowego, to wówczas wybierze wariant elektryczny. Czas pokaże, czy taka koncepcja okaże się słuszna.
Problemy finansowe Stellantis
Ostatnie kilka miesięcy nie było zbyt udane dla Stellantis. Koncern zaliczył kilka poważnych wpadek wizerunkowych (chodzi między innymi o konieczność zmiany nazwy nowego modelu Alfa Romeo). Do tego dochodzą wyniki finansowe, które, delikatnie mówiąc, dalekie są od pożądanych. Zaprezentowane niedawno ostatnie dane finansowe pokazują dość spory problem, z którym władze koncernu muszą sobie poradzić. Okazuje się bowiem, że w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2024 roku Stellantis zarobił 5,6 miliarda euro, co oznacza spadek w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej o aż 48%. Przychód netto koncernu wyniósł 85 miliardów euro, a więc zmniejszył się o 14%.
Zobacz także:
- Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny łagodniejszy dla powodzian
- Najbardziej zapracowane fotoradary w Polsce. Gdzie robią najwięcej zdjęć?
- Nowy obowiązek dla instalacji LPG. Bez tego nie będzie przeglądu?
Autor: MM
Źródło zdjęcia głównego: Netcarshow