Ferrari F76 – hiperauto w formie NFT. Który mamy rok?

Ferrari F76
Ferrari F76
Wygląda na to, że w Maranello ktoś znalazł stary pendrive z 2021 r. i postanowił dać Web3 drugie życie. Oto Ferrari F76 – supersamochód, który nie istnieje w fizycznym świecie, ale prezentuje się spektakularnie na renderach.  

Oficjalnie to pierwszy w pełni cyfrowy projekt Ferrari. Branżowe media opisują go wprost jako NFT, czyli koncept z epoki pikselowych małp i pustych portfeli. Brzmi jak prezentacja z konferencji, na którą już nikt nie przychodzi.

Hołd dla Le Mans… ale na blockchainie

„76” w nazwie to ukłon w stronę pierwszego triumfu Ferrari w 24h Le Mans – w 1949 r. Luigi Chinetti i Lord Selsdon wygrali w barchetcie 166 MM. F76 ma celebrować to dziedzictwo, tyle że zrobiono to nie na torze, a w portfelu cyfrowych kolekcjonerów. W oficjalnym opisie Ferrari podkreśla ciągłość historii i „nową ekspresję designu”, podczas gdy komentarze branży zwracają uwagę, że auto jest nienamacalne i – delikatnie mówiąc – spóźnione wobec mody na tokeny.

Projekt: dużo aerodynamiki, zero masy własnej

Ferrari chwali się strukturą podwójnego kadłuba, centralnym kanałem przepływu powietrza i zintegrowanym tylnym skrzydłem. Do tego dochodzą wysuwane reflektory – mrugnięcie okiem do epoki pop-upów – oraz kabina rozdzielona na dwie kapsuły z układem drive-by-wire. Osiągi? Waga? Cóż, w świecie renderów nie trzeba ich podawać. TopGear podsumowuje rzecz trzeźwo: to cyfrowy look na przyszłość Ferrari, nie zapowiedź produkcji.

NFT, które przyszło za późno

AutoGALERIA nie owija w bawełnę: „ktoś tu przespał czasy NFT”. MotopodPrąd dodaje, że cały projekt wygląda jak próba monetyzacji hype’u, który już dawno wyparował. Owszem, F76 może pełnić rolę „manifestu” stylistycznego na przyszłość, ale dla fana, który chciałby nim pojechać choćby na track day, to po prostu piękny plik – bez zapachu benzyny i bez numeru VIN.

Piękny render zamiast samochodu

F76 działa jak lustro: każdy zobaczy w nim to, co lubi. Jedni – czystą kreatywność bez ograniczeń fizyki, drudzy – późny powrót do trendu, o którym wolelibyśmy już nie pamiętać. Na dziś pozostaje ironia: pierwsze „Ferrari, którego nie musisz serwisować”, bo nie możesz nim nigdzie pojechać. Ładne? Bardzo. Potrzebne? Tylko jeśli tęsknicie za rokiem 2021.

Zobacz także: