Ikona wraca jako elektryk
Nowy Lexus LFA Concept to pierwszy od 2012 roku samochód z tym emblematem na pokrywie bagażnika. Zamiast wysokoobrotowego V10 pracują tu wyłącznie baterie, a marka podkreśla, że nazwa LFA ma symbolizować szczyt jej możliwości technicznych, niezależnie od rodzaju napędu. Auto oparto na nowej, lekkiej i bardzo sztywnej aluminiowej ramie współdzielonej z GR GT i wyścigowym GR GT3. Nadwozie ma 4690 mm długości, 2040 mm szerokości, 1195 mm wysokości i rozstaw osi 2725 mm, a stylistyka łączy inspiracje Toyotą 2000GT i oryginalnym LFA z mocno zaakcentowaną aerodynamiką.
Moc z baterii i cyfrowy kokpit
Lexus oficjalnie nie podaje jeszcze mocy ani konfiguracji napędu, ale zapowiada zastosowanie nowej generacji akumulatorów, w tym mocnej pryzmatycznej baterii litowo-jonowej o zasięgu do 800 km w cyklu WLTP i możliwością doładowania z 10 do 80 proc. w około 20 minut. Producent od lat sugeruje, że elektryczny supersamochód tej klasy powinien przyspieszać do 100 km/h w nieco ponad 2 sekundy, więc oczekiwania wobec LFA są ogromne. W kabinie postawiono na minimalizm: kierowcę otacza kokpit przypominający auto wyścigowe, z cyfrowymi ekranami i rozwiązaniami typu steer-by-wire oraz nowym systemem operacyjnym Arene OS, który ma uczyć się przyzwyczajeń użytkownika.
Elektryczna przeciwwaga dla Toyoty GR GT z V8
Co ciekawe, LFA Concept zadebiutował ramię w ramię z Toyotą GR GT – spalinowo-hybrydowym supersamochodem z 4-litrowym, podwójnie doładowanym silnikiem V8 i tym samym aluminiowym szkieletem nadwozia. GR GT korzysta z potężnego układu hybrydowego, podczas gdy Lexus na tej samej platformie pokazuje w pełni elektryczną wizję przyszłego superauta. Nowy LFA staje się więc ciekawą przeciwwagą dla GR GT: zamiast wydechu V8 mamy napęd na prąd, ale wspólną jest filozofia przenoszenia doświadczeń motorsportu na drogi.
Manifest elektrycznej przyszłości Lexusa
Nowy LFA nie jest jedynie kolejnym efektownym konceptem na salonach. Lexus zapowiada, że do 2035 r. globalnie, a w Europie już około 2030 r., całkowicie zrezygnuje z silników spalinowych, zastępując je gamą modeli BEV zbudowanych na modułowych platformach składanych z dużych sekcji w technologii gigacastingu. LFA Concept ma pełnić rolę halo-cara tej transformacji – pokazuje, że marka nie chce oddać świata supersamochodów wyłącznie spalinowym V8 i V12, ale zamierza zbudować własną, elektryczną legendę.
Zobacz także:
- Warszawa wiecznie żywa – Bestia jest tego dowodem
- Co czwarty młody Brytyjczyk utknął bez paliwa. Powód może zaskoczyć
Autorka/Autor: MM