Dziś terenówki stanowią jedynie ułamek oferty producentów samochodów. Rynek zdominowały SUV-y, często wyposażone jedynie w napęd na przednie koła. Okazuje się jednak, że dla większości kierowców to w zupełności wystarcza.
Trudno uwierzyć, ale od debiutu Jeep'a Renegade na rynku minęło ponad 10 lat
Ten samochód po prostu nie chce się zestarzeć. Wszystko za sprawą genów Wranglera, który również się nie starzeje. A czy ten samochód, który wygląda jak rasowa terenówka, ma sens w wersji z napędem na przednie koła? Ma sens, bo nawet bez napędzanej tylnej osi Renegade wciąż ma wysoki prześwit, dobre kąty zejścia i natarcia, więc w suchym terenie zajedzie dalej, niż niejeden konkurent.
Od początku we wnętrzu Renegade zmieniło się niewiele
Największą zmianą jest teraz ekran – większy, ale jakby doklejony. Sprawia wrażenie akcesoryjnego, a jego projekt mógłby być lepiej przemyślany. Wnętrze oferuje sporo miejsca, zarówno na wysokość, jak i na szerokość, co daje poczucie jazdy autem o klasę większym. Niestety, w przeciwieństwie do karoserii, w kabinie widać już upływ czasu. Brakuje świeżości, oryginalności, a w niektórych miejscach także jakości.
Jaki silnik pod maską Jeepa Renegade?
Pierwsza myśl? 1.2 z turbodoładowaniem, jak w większości kompaktów koncernu Stellantis. Ale nie – tutaj pod maską pracuje czterocylindrowe, doładowane 1.5 o mocy 130 KM. Diesla w Renegade już nie kupicie, klasycznej benzyny też nie. Do wyboru jest tylko miękka hybryda, jak testowana, oraz hybryda plug-in
Efektowny design nie podlega dyskusji. A co z napędem?
130 koni zapewnia wystarczającą dynamikę do normalnej codziennej jazdy. Najbardziej kłopotliwy jest sposób, w jaki załącza się silnik spalinowy. Brakuje w tym harmonii. Włączający się silnik spalinowy szarpie, tak jak i czasami skrzynia.
Podstawowa odmiana Jeepa Renegade kosztuje na polskim rynku 136,5 tys. zł. Za te pieniądze klient w standardzie dostaje automatyczną klimatyzację, asystenta pasa ruchu, system rozpoznawania znaków drogowych i tempomat. Najbogatsza wersja Summit to wydatek na poziomie 155,5 tysiąca zł.
Spalanie?
Da się zejść poniżej 6 litrów, ale to wymaga naprawdę rozsądnej jazdy. Kiedy chcemy jechać dynamicznie, trzeba to auto wysoko kręcić i wtedy trochę pali. Przez cały test średnia, jaką udało nam się osiągnąć, to było 6,9 litra.
Jeep udowodnił Avengerem, że w segmencie B wciąż jest przestrzeń na oryginalne auta, które wyglądają efektownie, ale być może nigdy nie wyjadą one w teren, a jedynymi przeszkodami, które napotkają, będą wysokie miejskie krawężniki.
Zobacz także:
- Jeep z napędem na jedną oś Oto Jeep Avenger
- Koreański SsangYong zmienił nazwę
- Lexus NX: wygląda bojowo i może jeździć na samym prądzie
Autor: KJ
Źródło zdjęcia głównego: Raport Turbo