W ostatnim odcinku wracamy do Egona. Dziś pilotuje duńskich kierowców, którzy wiozą śmigła do wiatraków elektrowni wiatrowej. Miejsca budowy znajdują się na Mazurach, na kompletnym odludziu. W trakcie nocnych poszukiwań placu budowy, Egon wypada z drogi i urywa przewód paliwowy. Benzyna leje się wiadrami, a Egon nie wie gdzie jest i jak ma poradzić sobie z problemem. Inni kierowcy zaczynają go poszukiwać.
Viola walczy z czasem, chce zdążyć przed zmrokiem do Gliwic na rozładunek cysterny. Wtedy ma szansę na spotkanie z córką. Niestety po drodze odkrywa, że ma wbitą śrubę w oponę. W każdej chwili koło może eksplodować. Kiedy wiezie się kilkanaście ton nitrogliceryny w cysternie, trzeba być pewnym swoich umiejętności. Viola skoncentrowana na obserwacji w lusterku opony, gubi drogę do wulkanizatora, narażając się na dodatkowe kilkadziesiąt kilometrów jazdy na „beczce” prochu.
Hubert podchodzi do egzaminu. Czy dołączy do „Konwoju” i zostanie nowym kierowcą? Początek wydaje się udany, jednak po wyjeździe na miasto, sprawy się komplikują. Egzaminator należy do tych, którzy bez ogródek mówią co myślą o kierowcy i jego błędach. Przed Hubertem prawdziwy, egzaminacyjny rock and roll.