Łukasz Byśkiniewicz:
To zdecydowanie najlepszy sezon w mojej dotychczasowej rajdowej karierze – czwarte miejsce na koniec sezonu to życiowy wynik, choć nie ukrywam, że miałem apetyt by być jedno oczko wyżej. Przed Rajdem Świdnickim zajmowaliśmy trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, wydawało się ono całkiem bezpieczne – plan był taki, żeby nie szarżować i pojechać mądrze. Niestety przed drugim OS-em dała o sobie znać dobrze znana mi prawda, że rajdy bywają bardzo nieprzewidywalne – na trasie dojazdowej doszło do awarii dyferencjału i zostałem tylko z napędem na przód. Cały odcinek od kostki w Walimiu do Michałkowej jechaliśmy tylko z przednim napędem, bardzo trudno było się utrzymać na drodze, szczególnie na hamowaniach auto było niestabilne, a na rozpędzaniach paliło gumę.
W deszczową niedzielę trafiliśmy z oponami i powoli odrabialiśmy tę minutę straconą z powodu awarii. O tytule decydował ostatni OS, Power Stage, na którym, żeby odzyskać trzecie miejsce musieliśmy zdobyć o dwa punkty więcej od braci Kotarbów – wykręciliśmy trzeci, a oni czwarty czas, więc zabrakło nam jednego punktu do tytułu, a tak naprawdę jednej sekundy, bo tyle dzieliło nas od drugiego miejsca.
Ten krótki sezon był dla nas perfekcyjny – jeździliśmy bardzo szybko, nie popełnialiśmy żadnych błędów, nie złapaliśmy ani jednego kapcia, nie wypadliśmy ani razu z drogi, dobrze dobieraliśmy opony, a to, że na koniec przytrafił się pech, to nie wina serwisu Kumiega Racing, który perfekcyjnie przygotowywał moją "R5", tylko po prostu złośliwość rzeczy martwych.
Cieszę się, że tyle osób nas dopingowało i dziękuję partnerom wspierających nasze starty: Auto Partner, MaXgear, NOVOL, Tekom Technologia, Kratki, I Planet Radom, I Home, Siren 7, Michelin oraz telewizji TVN Turbo. Na pewno nie jest to nasze ostatnie słowo – już przygotowujemy się do kolejnego sezonu, a jeśli będzie gdzie, to może jeszcze w tym roku gdzieś wystartujemy. Oczywiście mamy też w planach Rajd Barbórka.
Zbigniew Cieślar:
Sprawdziło się powiedzenie: "takie są rajdy "- w tym sezonie jechaliśmy bezbłędnie, a tu na samym końcu samochód spłatał nam figla, ale i tak jestem bardzo zadowolony z tegorocznych startów i wyniku. Czwarte miejsce w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski to duży sukces, zwłaszcza przy tak silnej obsadzie, w stawce kilkunastu samochodów klasy R5, do których wsiadają zawodowi kierowcy.
My z Łukaszem mamy swoje pozamotorsportowe zajęcia - on jest na co dzień dziennikarzem, ja pracuję w hurtowni motoryzacyjnej, spotykamy się dopiero na testach na dzień przed rajdem, a okazuje się, że czasy, które wykręcamy, nie odstają od tych, które osiągają zawodnicy praktycznie niewysiadający z rajdówek. Szkoda podium, które było w zasięgu ręki, ale nie ma co rozpamiętywać - trzeba patrzeć i myśleć w przyszłość!