Łukasz Byśkiniewicz:
Jeszcze w żadnym rajdzie nie miałem tylu problemów. Przejechaliśmy tylko jeden odcinek specjalny sprawnym autem - był to zamykający Power Stage w centrum Rzeszowa, który wygraliśmy w 2WD i zajęliśmy 6. miejsce w generalce. Na pozostałych 10 odcinkach komputer odcinał nam moc. Cały czas szwankował nam natrysk wody na intercooler: rozrywały się złączki, dysze, przewody. Nie mogłem się skupić na jeździe, ponieważ przez to wszystko przerywał silnik. Efektem tego było też wypadnięcie z trasy w miejscu gdzie stało dużo kibiców - Opatrzność nad nami czuwała i nic nikomu się nie stało. Oprócz tego byliśmy blokowani przez 7 kilometrów przez inną załogę. Na jednym odcinku specjalnym przy ok 190 km/h pęd powietrza podniósł wycieraczki, które zatrzymały się w polu mojego widzenia - uruchomiłem je i już nie udało się ich wyłączyć. Jechałem z nowym pilotem - dość szybko się zgraliśmy. Bartek to świetny pilot. Szkoda tylko, że przez problemy techniczne nie mogliśmy pokazać naszego potencjału. Gdy auto „działało”, byliśmy w stanie wygrywać. Bardzo dziękuję naszym partnerom za wsparcie, firmom: NOVOL oraz producentowi urządzeń Race Navigator, którego wsparcie techniczne znowu okazało się bardzo cenne.
Bartłomiej Boba:
Czułem się nietypowo jadąc na miejscu Maćka Wisławskiego - najbardziej doświadczonego polskiego pilota. Jego kombinezon dawał mi moc i siłę. Mieliśmy mnóstwo przygód i ta siła się przydawała. Raz opuściliśmy drogę i niewiele brakowało, aby to się źle skończyło. Mieliśmy kłopoty z mocą, z wycieraczkami, z aerozolem, który okazał się nie być „mgiełką” do twarzy, gasnącym samochodem, blokowaniem na trasie... oj działo się. Fajnie, że mogliśmy na ostatnim OS-ie pokazać na co nas stać. Kierowca dawał radę.
Autor: Maciej Niechwiadowicz / materiały prasowe