Łukasz Byśkiniewicz:
Bardzo się cieszyłem ze startu na Kaszubach, ponieważ to jedyna okazja w tym roku, aby ścigać się po szutrach. Niestety rajd nie ułożył się po naszej myśli - wypadliśmy z drogi na dość szybkiej partii. Za szczytem znajdował się zakręt i zjazd w dół po „kocich łbach”. Wyniosło nas na zewnętrzną, udało się wyratować przed uderzeniem w drzewo, ale najechaliśmy kołem na wystający korzeń i nas wybiło na drugą stronę, a tam czekały kolejne dwa potężne drzewa. Nie wiem jak, ale cudem udało się wcisnąć w „bramkę”. Następnie dachowaliśmy - było groźnie, w momencie dotykania drzew było ponad 100 km/h. Opatrzność Boska była z nami. Mniej szczęścia mieli nasi rajdowi koledzy - trzymamy kciuki za Michała Grudzińskiego, aby szybko powrócił do zdrowia. Trzeba szybko zapomnieć o tym, co się stało na Rajdzie Gdańsk i rozpocząć przygotowania do najważniejszej imprezy w tym roku, czyli Rajdu Rzeszowskiego, który będzie także rundą Mistrzostw Europy. Chciałbym serdecznie podziękować naszym Partnerom, za kolejny wspólny start: NOVOL, TEKOM Technologia, I-Planet Radom, MODESTO, producentowi samochodzików Majorette oraz dealerowi Serwis Haller Opel. Dziękuję także szefom kanałów grupy TVN za wsparcie medialne.
Tomasz Borko:
Mimo że bardzo lubię szutry, to niestety tegorocznego Rajdu Gdańsk nie mogę zaliczyć do udanych. Pierwszy odcinek został przerwany z powodu bardzo pechowego wypadku załogi Mikołaj Kempa- Michał Grudziński. Trzymamy kciuki za szybki powrót do zdrowia - Hoło walcz i mam nadzieję, że nie jedną przygodę wspólnie jeszcze zaliczymy. Następnie na drugim odcinku na starcie na ponad minutę zakopaliśmy się i też jechało się nerwowo. Później nastąpił najgorszy dla nas odcinek, na którym wypadliśmy. Szkoda cennych punktów i szkoda braku możliwości przejechania kolejnych kilometrów na szutrze.