Łukasz Byśkiniewicz:
Wielki pech. Tak mogę opisać rajd Gdańsk Castrol Inter Cars. Dla nas rajd rozegrał się już na trasie dojazdowej do pierwszego oesu. Zatrzymaliśmy się przed startem, aby dokonać rutynowej kontroli ciśnienia w kołach i przygotować się do startu. Niestety samochód nie chciał odpalić. Udało się go uruchomić po kilkunastu minutach. Spóźniliśmy się na start, a to oznaczało karę oraz - co gorsza - odległą pozycję startową. Na końcu stawki jedzie się w koleinach po mocno rozrytej drodze z powyciąganymi kamieniami. Niektóre oesy przypominały prawdziwy offroad. Nie byliśmy w stanie utrzymać tempa czołówki. Drugiego dnia trasy były twardsze i równiejsze, więc mogliśmy zaatakować. Niestety pękła zwrotnica i wysunął się przegub. To oznaczało koniec jazdy. Szkoda, ponieważ wiem, że niepozorny Adam ma wielki potencjał, który jeszcze pokażemy. Chciałbym podziękować naszym partnerom za zaangażowanie, firmom: NOVOL, TEKOM Technologia, właścicielowi marki Lody Bonano oraz szefom kanałów TVN.
Maciej Wisławski:
Zawsze jest smutno, gdy nie jest się na mecie. Nasza awaria, jak i awarie wielu innych załóg, to efekt fatalnych warunków w wielu miejscach. Dzień przed rajdem nad trasami przeszła nawałnica. Ziemia zrobiła się miękka i szybko tworzyły się doły, koleiny, wychodziły głazy. Ściganie często zamieniało się w walkę o przetrwanie. Opel Adam mimo że nie dowiózł nas do mety, zrobił na nas pozytywne wrażenie. Na kolejnym rajdzie będzie lepiej.